Strona:PL Zola - Nantas.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

Nantas powstał. Kiedy się ujrzał sam, rzekł na głos:
— Dziś wieczór... w jej pokoju...
I podniósł ręce ku głowie, jakby w niej usłyszał trzask. Schadzka ta w domu męża zrobiła na nim wrażenie potwornego bezwstydu. Nie mógł pozwolić na taką zniewagę. Jego pięści bojownika zacisnęły się, wściekłość poczęła mu podsuwać krwawe wizye mordu. Miał jednak ukończyć zaczętą pracę. Trzy razy siadał przy biurku i trzy razy zrywał się na równe nogi, nie mogąc usiedzieć w miejscu, jakby nań z tyłu nacierało coś coraz potężniej, pchając go z nieprzepartą siłą tam, do pokoju żony, aby jej w twarz cisnął: „ty nierządnico!...“
Powściągnął się jednak i wrócił do swej pracy, przysięgając sobie, że zabije oboje wieczór. Było to największe z zwycięstw, jakiego dokonał nad sobą kiedykolwiek.
Popołudniu Nantas udał się do cesarza, by mu przedłożyć ostateczny projekt budżetu. Spotkawszy się z jego strony z pewnemi uwagami, dyskutował je z doskonałą jasnością sądu. Trzeba się jednak było zobowiązać do niezwłocznego ukończenia pracy, gdyż projekt miał być izbie przedłożony nazajutrz.
— Skończę go dzisiejszej nocy, najjaśniejszy panie — oświadczył.
Wracając, myślał: — „Zabiję ich o północy,