dettes, zeszła boso, aby podsłuchać pod drzwiami gabinetu męża, nie doleciało uszu jej z po za nich nic prócz szelestu pióra, biegającego szybko po papierze. Nachyliwszy się, przybliżyła oko do dziurki od klucza: Nantas pisał bez przerwy, z tym samym ciągle spokojem a twarz jego wyrażała ciszę i zadowolenie z pracy. Jeden z promieni lampy odbijał się jasnym błyskiem w lufie leżącego obok rewolweru.
Dom, przyległy pałacowemu ogrodowi, był obecnie własnością Nantasa, który go nabył od teścia. Przez kaprys nie pozwolił on nikomu wynajmować ciasnego pokoiku na poddaszu, w którym niegdyś, przybywszy do Paryża, borykał się przez dwa miesiące z nędzą. Odkąd utrwalił świetną swoją karyerę, odzywała się w nim nieraz potrzeba zamknięcia się w tej izbinie na godzin kilka. Tam cierpiał — tam lubił się poić tryumfem. Ile razy drogę do celu zagrodziła mu jakaś przeszkoda, lubił tam rozmyślać i tam przygotowywał stanowcze momenty swego życia. W izdebce tej stawał się napowrót, czem był niegdyś. Ujrzawszy się teraz w obliczu nieuchronnej konieczności samobójstwa, na tem poddaszu także postanowił umrzeć.
Nantas ukończył swoją pracę dopiero około ósmej rano. Obawiając się zasnąć z utrudzenia, zlał się strumieniami zimnej wody. Następnie wezwał, po kolei, cały szereg — urzędników, celem wydania rozkazów.