i nakrywszy białem prześcieradłem zmarłą aż po sam podbródek, rzuciła dokoła wzrokiem zadowolenia i wyciągnęła się w fotelu, w którym drzemała już do samego rana. Saccard spędził noc w przyległym pokoju na pisaniu listów zawiadamiających. Chwilami przerywał tę pracę i na jakimś skrawku papieru spisywał w zamyśleniu długie kolumny cyfr.
Wieczorem w dniu pogrzebu, pani Sydonia zabrała Saccarda do swej antresoli. Tam to ułożono cały wielki plan kampanii. Urzędnik postanowił wysłać małą Klotyldkę do jednego z swoich braci, Pascala Rougon, lekarza w Plassans, który był kawalerem, żył całkiem oddany nauce i po kilkakroć już dawniej proponował mu, że weźmie siostrzenicę do siebie; dziecko ożywi mu i rozweseli nieco cichy dom uczonego. Pani Sydonia następnie dała mu do zrozumienia, że nie może nadal zamieszkiwać dotychczasowego lokalu na ulicy Saint-Jacques. Wynajmie mu na miesiąc apartament elegancko umeblowany w dystyngowanym domu prywatnym tak aby wydawało się, że umeblowanie jest jego własnością, i to gdzieś w pobliżu ratusza. Co do urządzenia na ulicy Saint-Jacques, trzeba je sprzedać, żeby zatrzeć wszystko aż do ostatnich wspomnień przeszłości. Pieniędzy ztąd osiągniętych należy mu użyć na zakupno przyzwoitego ubrania i bielizny. W trzy dni później oddano Klotyldę starej pewnej osobie, która wyjeżdżała właśnie na południe. Arystydes Saccard zaś, tryumfujący, z zarumienioną
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.