sam był jednym z tych spartańskich republikanów, marzących o rządzie zupełnej sprawiedliwości i rozumnej swobody. Postarzały na urzędowaniu, na którem nabrał sztywności i surowości, przywiązanej do tego zawodu, podał się do dymisyi, jako prezydent izby w 1851 r., w chwili zamachu stanu, odmówiwszy poprzednio brania udziału w jednej z tych komisyj mieszanych, które bezcześciły sądownictwo francuzkie.
Od tej chwili żył on w odosobnieniu, zdala od spraw świata w pałacyku swym na wyspie Św. Ludwika, który mieścił się na samej kończynie wyspy, niemal nawprost pałacu Lambert. Żona jego zmarła młodo. Jakiś dramat tajemny, którego rana krwawiła się zawsze, musiał znać ponuremi chmurami okrywać do dziśdnia twarz wysokiego urzędnika. Miał już córkę ośmioletnią, Renatę, kiedy żona mu umarła, dając życie drugiej córce. Ta ostatnia, której nadano imię Krystyny, została wziętą na wychowanie przez siostrę pana Béraud du Châtel, wydaną zamąż za notaryusza Aubertot. Renatę umieszczono w klasztorze. Pani Aubertot, która nie miała własnych dzieci, pokochała macierzyńskiem uczuciem Krystynę, którą wychowywała w swoim domu. Ponieważ mąż jej umarł, odwiozła małą do ojca i pozostała już między tym starcem zamkniętym w sobie, milczącym i tą uśmiechnioną blondyneczką. O Renacie zapomniano, pozostawiając ją na pensyi. Podczas wakacyj napełniała ona stary pałac takim zgiełkiem i hałasem, że ciotka oddychała
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.