nia, był zachwycająco łotrowskim; sprzedawał się majestatycznie i popełniał największe nikczemności w imię obowiązku i sumienia. Ale człowiek ten zdumiewał jeszcze więcej swemi występkami. Obiegały o nim historye, które można było tylko szeptać sobie do ucha. W siedemdziesięciu latach kwitł pełnią potwornej rozpusty. Dwukrotnie musiano zamazywać brudne jego awantury dla tego, by nie być zmuszonym powlec haftowanego munduru senatora na ławę oskarżonych w sądach przysięgłych.
Pan Toutin-Laroche, wielki i chudy, dawny wynalazca mięszaniny łoju ze stearyną do fabrykacyi świec. Stał się nierozłącznym towarzyszem barona Gouraud; ocierał się wciąż o niego z niejasnem przeczuciem, że mu to przyniesie szczęście. W gruncie był bardzo praktyczny i gdyby był znalazł fotel senatora wystawiony na sprzedaż, byłby się oń chciwie targował. Cesarstwo miało wysunąć na widok tę nicość chciwą, ten umysł ciasny, który miał tylko geniusz szachrajstw przemysłowych. Pierwszy sprzedał on nazwisko swoje spółce podejrzanej, jednemu z tych stowarzyszeń, które wyrastały jak trujące grzyby na śmietnisku cesarskich spekulacyj. Można było widzieć rozlepione na murach, w tej epoce, afisze, o napisie wielkiemi czarnemi literami: „Towarzystwo generalne portów Marokańskich“, na których nazwisko pana Toutin-Laroche z tytułem radcy municypalnego, rozściełało się na czele listy członków rady nadzorczej, z których jeden
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.