Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

panowie i tak skarżą się, że robię sobie za wiele już wakacyj.
— Bądź pan spokojny — odpowiedział pan Toutin-Laroche — natychmiast idę na ulicę Pépinière.
Spokojnie powrócił wprost do domu, z prawdziwym podziwem dla barona, który umiał tak swobodnie rozwiązywać drażliwe sytuacye. Zachował akta w kieszeni a na następnej sesyi, oświadczył tonem stanowczym, w imieniu barona i swojem, ze między zaofiarowaniem miasta pięciukroć a żądaniem właściciela siedmiukroć trzeba wybrać cyfrę pośrednią i przyznać sześćkroć sto tysięcy franków idemnizacyi. Nie było najmniejszej opozycyi. Członek komisyi z ulicy Astrog zastanowił się przez ten czas niezawodnie i odpowiedział z wielką dobrodusznością, że prawdopodobnie musiał być w błędzie: był pewien, że to chodzi o dom sąsiedni.
Tak to Arystydes Saccard odniósł pierwsze swoje zwycięztwo. W czwórnasób pomnożył pierwotny swój fundusz i pozyskał sobie dwu współwinnych. Jedna rzecz niepokoiła go tylko; kiedy zapragnął zniszczyć słynne księgi kontowe pani Sydonii, nie mógł już ich znaleźć. Pobiegł wprost do swego wspólnika Larsonneau, który mu wyznał otwarcie, że je ma u siebie w rzeczy samej i że je zachowa. Saccard nie uniósł się gniewem; udał. że nie czuje najmniejszego niepokoju, że jeśli o kogo lękał się w tej sprawie, to tylko o kochanego „swego przyjaciela“, daleko tu więcej skom-