Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/174

Ta strona została skorygowana.

pływak, zanurzając się, wypływając, raz brzuchem to znów plecami, przerzynając te fale w pogodę czy burze, licząc na swe siły i zręczność, że nigdy nie pójdzie na dno.
Paryż nurzał się cały wówczas w chmurze wapna. Czasy, przepowiedziane przez Saccarda na wzgórzach Montmartre’u, nadeszły teraz. Krajano stolicę istnemi cięciami szabli a on był przy każdej ranie. Wszędy miał swoje zwaliska, w każdej ranie miasta. Na ulicy Rome był wmieszany w tę zdumiewającą historyę, gdzieto jakaś spółka wykopała dół ogromny po to tylko, aby przenieść pięć czy sześć tysięcy metrów ziemi i wmówić w świat jakieś niby prace olbrzymie, a który następnie trzeba było wyrównać zwożąc ziemię z Saint-Ouen, kiedy spółka zbankrutowała. On wyszedł z tej sprawy z czystem sumieniem, z pełnemi kieszeniami, dzięki bratu swemu, Eugeniuszowi, który raczył się w to wdać. W Chaillot dopomagał do niwelacyi wzgórza, aby tam przeprowadzić bulwar, który przechodzi od Łuku tryumfalnego aż do mostu Almy. W okolicach Passy on to miał pomysł rozsypać gruzy Trokadera w nizinie, tak że dziś ziemia znajduje się na dwa metry głęboko i że trawa nawet nie chce rosnąć w tem wapnie.
Odnalazłbyś go w dwudziestu punktach naraz, wszędzie gdzie była tylko jakaś niepokonana przeszkoda, jakieś uprzątnienie, z którem nie umiano sobie dać rady, jakieś nasypy, których nie można było dokonać, jakaś zawała ziemi czy gruzu, która