Panowie Mignon i Charrier, jego kreatury początkowo, byli to kuci na cztery nogi, podstępni jegomoście, majstrowie mularscy, którzy znali wybornie wartość pieniędzy. Śmieli się cichaczem z ekwipaży Saccarda; najczęściej nie zdejmowali swych bluz, nie wahali się własnoręcznie dopomagać robotnikom, powracali do domu pokryci gipsem lub wapnem. Obadwaj pochodzili z Langres. Przynosili z sobą do tego palącego i nienasyconego Paryża rozsądek ostrożny, umysł spokojny, niezbyt otwarty, niezbyt inteligentny, ale wielce nadający się do korzystania z każdej okazyi napełnienia sobie kieszeni na to, aby później dopiero kiedyś używać.
Jeżeli Saccard puścił w bieg interes, ożywił go swym płomieniem, swoją szaloną żądzą, panowie Mignon i Charrier swoją równowagą, swoją rutynowaną a cierpliwą administracyą, uchronili go ze dwadzieścia razy przynajmniej od bankructwa swego wspólnika, wiecznie pełnego zdumiewających fantazyj. Odmawiali oni również należenia do spekulacyj pobocznych, które codziennie rodziły się w jego głowie: budowania sal koncertowych, obszernych łazienek na bocznych gruntach, kolei mającej iść wzdłuż linii nowych bulwarów, oszklonej galeryi, któraby w dziesięćkroć podniosła czynsz sklepów i pozwalała krążyć po Paryżu, nie narażając się na zmoknięcie. Przedsiębiorcy, aby odrazu przeciąć wszelkie te projekty, które ich przerażały, zdecydowali, że ziemie, leżące po
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.