Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/257

Ta strona została skorygowana.

żem. W tej chwili, ponieważ miasto znalazło się w obec potwornego deficytu, należało tylko tajemnie zapełniać braki; nie chciał bowiem ani słyszeć o rozsądku, oszczędności, spokojnem, mieszczańskiem istnieniu. Wolał zachować bezpotrzebny zbytek a istotną nędzę tych nowych ulic, z których ciągnął olbrzymie zyski co rana, które pochłaniał wieczorem dnia każdego. Rzucając się w coraz to nowe przygody, miał on dziś tylko złoconą fasadę nieobecnego już zupełnie kapitału. W tej godzinie gorączki szaleństwa, sam Paryż nie stawiał z taką nieopatrznością na kartę swej całej przyszłości, nie szedł tak na oślep na wszystkie głupstwa i wszystkie finansowe matactwa. Bankructwo straszliwe wisiało w powietrzu.
Najpiękniejsze spekulacye psuły się w rękach Saccarda. Poniósł, jak się był przyznał, istotnie znaczne straty na giełdzie. Pan Toutin-Laroche, omal nie zatopił „Kredytu gruntowego“ w grze na haussę, która się nagle odwróciła przeciw niemu; na szczęście rząd zręcznie postawił znów na nogi znamienitą instytucyę pożyczek hypotecznych dla rolników. Saccard, zachwiany tym podwójnym ciosem, strasznie karcony przez swego brata ministra, za narażanie pewności bonów delegacyjnych miasta, wystawionych na niebezpieczeństwo wraz z „Kredytem gruntowym“, jeszcze mniej był teraz szczęśliwym w swych spekulacyach na nieruchomości. Mignon i Charrier kompletnie z nim zerwali. Jeśli ich obwiniał obecnie, była to prosta