własny jej apartament, salon barwy jaskru i cieplarnia, ale cały pałac teraz stał się areną jej miłości. W końcu upodobała sobie nawet szeroką otomanę fumoaru; pozostawała tam długie nieraz godziny, twierdząc że ten pokój zachowywał słabą woń tytoniu bardzo przyjemną.
Dwa razy teraz w tygodniu, nie raz, jak dawniej, przyjmowała u siebie. W czwatek mieli tu wstęp wszelkiego rodzaju intruzy. Ale za to poniedziałek zachowany był dla serdecznych przyjaciółek. Mężczyźni nie byli tu dopuszczeni. Maksym jeden tylko uczestniczył w tych zamkniętych innym rozrywkach, które się odbywały w małym saloniku. Pewnego wieczora przyszła jej myśl dziwaczna przebrania go za kobietę i przedstawienia swoim gościom, jako przybyłą kuzynkę. Adelina, Zuzanna, baronowa Meinhold i inne przyjaciółki, które się tam znajdowały, podniosły się, skłoniły, cokolwiek zdziwione tylko jakiemś niejasnem podobieństwem twarzy, która wydawała im się nieobcą. Potem, skoro zrozumiały, naśmiały się serdecznie i nie dopuściły już żadną miarą, aby młody chłopak się przebrał. Poczęły go drażnić, puściły się na dwuznaczne żarty, do których upoważniał je ten strój kobiecy.
Z takich zebrań poufnych on wyprowadzał panie frontowemi drzwiami, przechodził park i powracał przez oranżeryę. I nigdy najserdeczniejszym przyjaciołkom nie mogło przyjść do głowy żadne podejrzenie. Kochankowie nie mogli już być z sobą
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/310
Ta strona została uwierzytelniona.