Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/431

Ta strona została przepisana.

żylszymi przyjaciółmi męża. Baron Gouraud, którego unosił właśnie lokaj, poobwijanego w futra, zdobył się jeszcze na ostatnią pochwałę dla jej kostiumu mieszkanki wyspy Otaiti.
W tym samym czasie pan Toutin-Laroche ściskał rękę Saccarda.
— Maksym liczy na pana — mówił ten ostatni.
— Ależ oczywiście — odpowiedział nowy senator.
I zwracając się do Renaty:
— Pani nie złożyłem jeszcze mojego powinszowania. Nareszcie więc to kochane nasze dziecko ustala się w własnem ognisku!
A kiedy na te słowa uśmiech zdziwienia okrążył jej usta:
— Moja żona nie wie jeszcze — wtrącił Saccard... Dzisiejszego wieczora dopiero ułożyliśmy małżeństwo panny de Mareuil z Maksymem.
Uśmiechała się wciąż jeszcze, pochylając ukłonem przed panem Toutin-Laroche, który wychodził mówiąc:
— Podpisujecie kontrakt w niedzielę, nieprawdaż? Wyjeżdżam do Nevers w sprawie kopalni, ale powrócę.
Pozostała przez chwilę sama w pośrodku przysionka. Nie uśmiechała się już, i w miarę jak poczynała ogarniać myślą to, o czem się dowiedziała przed chwilą, drżała coraz mocniej. Patrzała na obcia z czerwonego aksamitu, na rośliny egzotyczne, na majolikowe wazony wzrokiem nieru-