Arystydes Rougon spadł na Paryż nazajutrz po dniu 2-go grudnia, z tym węchem drapieżnego ptactwa, które zdala poczuje pole bitwy. Przybywał z Plassans, południowej podprefektury, gdzie ojciec jego nakoniec wyłowił był właśnie w mętnej wodzie wypadków oddawna upragnione miejsce poborcy. On sam, młody jeszcze, skompromitowawszy się jak głupiec, bez chwały, ni zysku, mógł jeszcze czuć się szczęliwym, że wybrnął cało z tej sprawy. Przybiegał, wściekły, że poszedł fałszywemi torami, klnąc prowincyę, mówiąc o Paryżu z apetytem wygłodniałego wilka, zarzekając się, że „nie będzie już tak głupi“ a przerażający uśmiech, którym uzupełniał te słowa, nadawał straszliwe jakieś znaczenie tej groźbie warg jego cienkich.
Przybył w pierwszych dniach 1852 roku. Przywoził z sobą żonę swoją Anielę, osobę jasnowłosą i bezbarwną; zainstalował ją w ciasnem mieszkanku na ulicy Saint-Jacques, jako mebel zawadzający, którego śpieszno mu było się pozbyć. Młoda kobieta nie chciała rozstać się z córeczką,
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.
II.