blowanym w ciągu dwóch godzin. Ty i tobie podobni, gdybyśmy im zostawili wolne pole, wypróżnilibyście kasy, zanimby one jeszcze zostały napełnione. Ach! Boże mój, miejże choć cokolwiek cierpliwości! Patrz, jak ja żyję i tyle sobie chociaż zadaj trudu, aby się schylić po podniesienie majątku...
Mówił z głęboką wzgardą o niecierpliwości studenckiej swego brata. Czuć było w ostrych jego słowach wyższe ambicye, pragnienie potęgi czystsze; to naiwne pożądanie pieniędzy w jego oczach musiało się wydawać mieszczańskiem i dziecinnem. Mówił dalej łagodniejszym już głosem, z przebiegłym uśmiechem:
— Niezawodnie, uzdolnienie twoje jest i znamienitem i nie mam zamiaru cię zrażać. Ludzie, jak ty, są cenni. Zamierzamy z pewnością wybierać sobie stronników i przyjaciół z pośród najbardziej zgłodniałych. Idź i bądź spokojny; stół nasz będzie zastawiony i największy głód przy nim zaspokoić będzie można. To jeszcze najdogodniejsza metoda panowania... Ale przez litość, pozwólcież, niech stół ten nakryją i, jeśli mi wierzysz, zadaj sobie pracę poszukania w kredensie samemu dla siebie nakrycia...
Arystydes wciąż był chmurny. Uprzejme porównania brata nie wygładzały mu bynajmniej zmarszczek czoła. Wówczas tamten dał się unieść znów gniewowi:
Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.