bajecznym niemal, odkąd stary dziadek Du Hordel umarł, pozostawiając mu swój dom komisowy, którego działalność rozszerzał nowy właściciel z każdym rokiem, zawiązując stosunki handlowe z wszystkiemi krajami kuli ziemskiej. Był on w toku — dzięki swej szczęśliwej zawsze rzutkości i odwadze, swym szerokim międzynarodowym poglądom, znoszącym wszelkie granice — wzbogacania się łupami wydartemi światu.
A jeżeli Mikołaj i tutaj znowu dusił się w obszernych magazynach Ambrożego, gdzie leżały nagromadzone bogactwa odległych krain, zdobytych pod najróżnorodniejszemi niebami, to przynajmniej tu posłyszał on nakoniec głos swego powołania, głos, co go nagle przyzywał z daleka, tam, z tych niezmierzonych ziem nieznanych, bezpłodnych jeszcze, niezaludnionych, nieuprawnych, które należało wykarczować, uprawić i obsiać pod przyszłe plony. Przez dwa miesiące Mikołaj nie wspomniał nic o postanowieniu, które w nim dojrzewało teraz. Był to olbrzym dyskretny, zamknięty w sobie, jak wogóle każdy olbrzym energiczny, co się zastanawia zazwyczaj, zanim przystąpi do dzieła.
Wyjechać ztąd trzeba było, skoro u rodzinnej kolebki nie było już ani miejsca, ani słońca; ale wyjechać samemu, nie byłoż to odjechać niezupełnym, bezpłodnym, niedojrzałym do bohaterskiego zadania wykarczowania i zaludnienia nowej ziemi?
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1017
Ta strona została skorygowana.