Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1046

Ta strona została skorygowana.

gnałaby ztąd obcego, choćby jej przyszło zgubić siebie samą. Wreszcia ten syn jej męża, czyż nie był potroszę i jej dzieckim, skoro był krwią jego, tego mężczyzny, z którym ona miała także syna, starszego, co umarł? Nakoniec ona uczyni swoim tego bękarta, pokieruje nim, zmusi do tego, aby postępował tak, jak ona zapragnie, żeby wszystko miał przez nią, żył dla niej.
— Chcesz pan wiedzieć do czego go użyję w tym domu? Ja tego sama niewiem jeszcze... Oczywiście, że nie dziś ani jutro znajdę te setki tysięcy franków, które tu są potrzebne. Cyfry pańskie są dokładne, rzecz bardzo możliwa, że nigdy nie zdobędziemy może dość pieniędzy do odkupienia fabryki. Ale swoją drogą dlaczegożby nie spróbować walki?... A wreszcie przypuszczam, że zostaniemy pokonani, tem gorzej wówczas dla tamtego! bo to przyrzekam ci, mój przyjacielu, że jeśli ten chłopiec będzie mi posłusznym, stanie się on wówczas ręką karzącą, burzycielem, mścicielem, wprowadzonym do fabryki, który ją wysadzi w powietrze.
Gestem wymownym kończyła wypowiadać ohydną swą nadzieję. Pośród niejasnych jeszcze jej projektów, którym za podstawę służyła zemsta, była to niezawodnie ostatnia wymarzona walka, w razie gdyby miała przegrać wszystkie inne? użyje tego nędznika Aleksandra jako siły destryktywnej, której spustoszenia przyniosłyby jej niejaką ulgę. Doszła do tego szaleństwa