Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1068

Ta strona została skorygowana.

odcięte u korzenia. Na ten raz dobija ją porażka, los, od którego spodziewała się dla siebie wszystkiego, zwracał się przeciw niej i powalił ją. Jedna matka więcej, którą miłość macierzyńska, umieszczona na jedynem dziecku zgangrenowała, zepsuła, uczyniła przewrotną, matka oszukana w swem uczuciu, odarta, zaciekła, która doszła do mordu w szale niepocieszonego macierzyństwa. I leżała teraz jak długa, rozciągnięta, chuda i wyschła, zatruta uczuciem, którego nie mogła nasycić.
Mateusz zaniepokoił się. Stara służąca przybiegła i z jej pomocą przeniesiono chorą na łóżko, potem rozebrano. Przez ten czas, ponieważ zdawała się umarłą w jednym z ataków sercowych, jakie pojawiały się u niej od dłuższego już czasu, częstokroć pozostawiając ją bez oddechu, sam pobiegł na poszukiwanie Boutana, dziś już starca lat siedemdziesięciu dwóch, który zupełnie zarzucił praktykę i dokonywał życia w spokoju i pogodnej wesołości człowieka, co miał głęboką wiarę w życie a jeśli odwiedzał kiedy jeszcze chorych, to tylko bardzo dawnych pacyentów, przyjaciół.
I tu nie odmówił, wybadał chorą a zbadawszy, gestem zrozpaczonym tylko a wymownym, dał do poznania Mateuszowi, coraz niespokojniejszemu, że już niema ratunku. Pomyśleć trzeba było teraz o odszukaniu Beauchêne’a, aby przynajmniej mógł być obecnym przy śmierci żony. Stara słu-