w swym gabinecie na otomanie, rażonego gromem nagłej śmierci, której przyczyny nie znano dokładnie.
Najszczególniejsze wieści krążyły pod tym względem w mieście, niektóre nawet wprost niedorzeczne a tragiczne. Mając lat sześćdziesiąt osiem, Gaude, niepoprawny kawaler, zakonserwował się był, jak mówiono, wspaniale, nie wyrzekał się jeszcze zabawić nieraz z wdzięcznemi młodemi klientkami zoperowanemi, jeśli której z nich przyszła fantazya, zadokumentowania swej wdzięczności.
I Mateuszowi przyszło na myśl dziwaczne a okrutne marzenie Serafiny, kiedy pewnego dnia w swej wściekłości, do której doprowadzała ją utrata płci, rozwijała wobec niego to urojenie. „A! gdybyśmy poszły do niego którego wieczora, my wszystkie przez niego skastrowane i gdybyśmy teraz z kolei jego skastrowały!“ Było ich tysiące, całe tysiące, widziała je wszystkie idące wraz z nią wielkim orszakiem, za nią, gromadą całą, armię, lud istny, wojsko stutysięczne bezpłodnych, od którego trzeszczałyby chyba ściany konsultacyjnego gabinetu, gdyby wybuchnęły dzikością zemsty.
Co największe uczyniło na Mateuszu wrażanie i przejmowało go mimowolnie niepokojem, to jedna z tych wersyj osobliwych, które krążyły w przedmiocie nagłej śmierci Gaude’a; opowiadano sobie, że znaleziono go na otomanie rozebra-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1071
Ta strona została skorygowana.