Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1091

Ta strona została skorygowana.

w jakie popadła, w zrujnowaniu, poszarzała od kurzu, zwiastującą powolną śmierć domu.
A obecnie znajdował ją znów wspaniałą, pełną szczęścia, zbytku daleko zdrowszego i trwalszego, odświeżoną przez Ambrożego, który na trzy miesiące zwołał tu cały legion mularzy, stolarzy, tapicerów.
Teraz pałac cały odżył, jeszcze zbytkowniejszy niż kiedykolwiek, napełniający się zimą gwarem festynów, rozweselony śmiechem czworga dzieci, blaskiem tego majątku żywego, który odnawiały bezprzestannie coraz nowsze zdobycze, coraz nowe podboje.
I nie było tu już teraz bezczynnego, rozleniwiałego Séguina, co pracował dla nicestwa i głosił nicestwo, był natomiast syn jego własny, Ambroży, wcielona energia twórcza, którego zwycięztwa domagały się snać same siły życiowe, skoro go postawiły tutaj panem w tym domu zwyciężonego.
Ambroży wyszedł był i miał powrócić dopiero na śniadanie. Mateusz i Dyonizy przeto postanowili zaczekać na niego a kiedy pierwszy przechodził właśnie powtórnie przez przedpokój, chcąc tymczasem rozpatrzyć się dokładnie i zdać sobie sprawę z obecnego urządzenia pałacu, zdziwił się niepomału, że jakaś nieznana mu pani, wyczekująca tutaj cierpliwie, której nie spostrzegł był w pierwszej chwili, zatrzymuje go niespodzianie.
— Widzę, że pan Froment mnie nie poznaje.