Nie mówiła co prawda, w jaki sposób zaślubiła ex marynarza; weszła ona najpierw do jego domu w charakterze służącej do wszystkiego, potem gospodyni, zarządzającej całem gospodarstwem a wreszcie po śmierci pierwszej jego żony, której przyspieszyła koniec, została prawą małżonką, Obecnie jednak summa summarum, uczyniła go szczęśliwym, obmyśliła nawet karyerę dla synów, z którymi miał dosyć kłopotu i pomieściła obu, dzięki pięknym znajomościom, jakie miała w Paryżu.
I wciąż śmiała się uszczęśliwiona, jak zacna kobieta, którą rozrzewniają wspomnienia przeszłości.
— Kiedym pana zobaczyła przechodzącego tu przed chwilą, panie Froment, nie umiem panu wypowiedzieć, jaką mi to sprawiło przyjemność. Ach! bo też nie wczoraj to miałam zaszczyt zobaczyć tu pana po raz pierwszy!... Czy przypomina pan sobie la Couteau, wie pan, ona, co się tak uskarżała wiecznie, dziś czuje się wreszcie, prawdziwie zadowoloną; żyją sobie na uboczu z mężem oboje w ładnym domu, będącym ich własnością, z oszczędności złożonych, które teraz zjadają sobie w spokoju. Niemłoda ona dziś już coprawda, ale pochowała i pochowa z pewnością wielu jeszcze... Patrz pan! naprzykład ta biedna pani Menoux, niciarka, tu z przeciwka? Otóż jedna z tych, co nie miały zgoła szczęścia! Straciła drugie dziecko, straciła tego uwielbianego przez siebie męża i po tych wszystkich
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1093
Ta strona została skorygowana.