— A! — odpowiedziała wesoło Maryanna — wszystko to teraz żyć będzie wiecznie, skorośmy wszyscy złączyli się znów uściskiem zwycięztwa.
Zwycięztwo! zwycięstwo naturalne, konieczne licznej rodziny! Dzięki licznej rodzinie, dzięki wzrastaniu bezustannemu liczby, w końca zagarnęli oni wszystko, wszystko posiedli. Płodność była wszechpotężną, nieprzepartą ich siłą zdobywczą. A ten podbój, przyszedł sam z siebie, ani go oni pragnęli, ani doń dążyli, ani go zorganizowali w pogodnej swej lojalności; szli prostą drogą, drogą obowiązku i jej zawdzięczali ten podbój zwycięzki.
I stali teraz dłoń w dłoni wobec swego dzieła, jako godni uwielbienia bohaterzy, chlubiący się tem, że byli dobrymi i silnymi, że wydali na świat cały szereg dzieci, że stworzyli dużo, przysporzyli światu wiele radości, zdrowia, nadziei pośród jego walk wieczystych i łez wieczystych.