kimi. My pierwsi torujemy drogę, dajemy przykład. Niesiemy naszą kochaną starą Francyę tam w te dzikie krainy, wyoraliśmy dla siebie wśród tych ziem dziewiczych jedno niezakreślone żadnemi granicami pole, które zczasem stanie się prowincją, założyliśmy wioskę, która za lat sto będzie wielkiem miastem. Niema w koloniach rasy bardziej płodnej nad rasę francuzką, ona, co — zda się — stała się całkiem już bezpłodną na dawnej swej ziemi. I rozmnażać się będziemy i napełnimy sobą świat cały!... Przychodźcież zatem, przybywajcie do nas wszyscy, skoro tutaj wam już zaciasno, skoro wam brak powietrza wśród waszych pól zbyt drobnych, w waszych miastach przepalonych, zatrutych. Tam dla was wszystkich jest dosyć miejsca, jest dosyć ziem nowych, dosyć szerokiego powietrza, którem nie oddychał nikt dotąd jeszcze, tam jest zadanie, które spełnić należy a które uczyni z was wszystkich bohaterów, ludzi silnych, ludzi, zdolnych odczuć szczęście życia. Jedźcie ze mną, zabieram mężczyzn, zabieram kobiety dobrej woli — i wykroicie sobie nowe prowincye i założycie nowe miasta dla wszechpotężnej, przyszłej, wielkiej Francyi, bezmiernej!
Jeden Benjamin tylko pośród zapału, co zagłuszył jego słowa, zawołał;
— Tak, tak, ja żyć pragnę... Zabierz mnie, zabierz z sobą!
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1147
Ta strona została skorygowana.