Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1150

Ta strona została skorygowana.

ciom, jakie miały się narodzić jeszcze z dzieci ich dzieci, do nieskończoności w dalekie wieki. Dalej były tam takie matki karmiące, te, których niemowlęta w powijakach zasypiały grzecznie podczas uczty; teraz zaś, kiedy się pobudziły, domagając się krzykiem pokarmu, trzeba im było wydzielić ich cząstkę śniadania; karmiły je więc swą piersią, siedząc pod drzewem, zabawiając się razem rozmową, z odkrytem łonem, w dumnym spokoju. Było to uosobienie królewskiej piękności niewiasty, małżonki i matki, stanowcze zwycięztwo płodnego macierzyństwa nad zabójczą dziewiczością życia.
Oby obyczaje się zmieniły w przyszłości, oby zmieniła się idea moralności i idea piękna, oby świat się przeobraził przez ideał tej tryumfującej piękności, tej matki karmiącej dziecię, przez majestat jej symbolu!... Wciąż nowe posiewy wydawały nowe bezustannie plony, słońce wciąż podnosiło się na widnokręgu, strumień mleka spływał bez końca z piersi karmicielek, ten pokarm wieczysty żywej ludzkości. I strumień ten mleka niósł z sobą życie poprzez arterye świata i wzbierał ciągle dla wieków przyszłych, nieskończonych...
Jaknajwięcej życia na to, aby było jaknajwięcej szczęścia możliwego na ziemi. Takim było po wsze czasy wyznanie wiary w życie, wyznanie nadziei w jego dzieło dobre i sprawiedliwe. Płodność zwycięzka pozostaje siłą nieprzepartą, przemożną potęgą, od której jedynie zależy przy-