Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1152

Ta strona została skorygowana.

I zniknie z powierzchni ziemi nędza, zniknie haniebna zbrodnia, w tej gloryfikacyi pracy, w tym rozdziale między wszystkich zadania powszechnego, skoro każdy przyjmie na siebie prawowitą swą cząstkę obowiązków i praw zarazem.
I niechaj rodzą się dzieci, niech wyrastają, będą one tylko narzędziami bogactwa, wzmożeniem się kapitału ludzkości, kapitału swobodnych i szczęśliwych istnień a wówczas nie będą już dzieci jednych skazane na to, aby były pańszczyźnianemi bydlętami, mięsem do jatek ludzkich, lub ciałem przeznaczonem na prostytucyę, ku dogodzeniu egoizmowi dzieci drugich.
A będzie to nowe zwycięstwo życia, odrodzenie się tego życia szanowanego, czczonego, tej prawdziwej religii życia zdeptanej, zgniecionej pod naciskiem długiej, obmierzłej zmory fanatyzmu, od której ludy dwukrotnie już, w piętnastym i w osiemnastym wieku gwałtownie usiłowały się uwolnić i z której otrząsną się nakoniec w ten dzień przyszły, kiedy ziemia płodna, kobieta płodna, będą odbierać cześć napowrót, gdy staną się wszechpotężną, najwyższą pięknością.
W tej ostatniej godzinie, w ten wieczór pełen blasków, Mateusz i Maryanna królowali przez liczne swe potomstwo. Poryw bohaterski, godzien uwielbienia, wyniósł ich na tę godność królewską. Kończyli swe dni jak prawdziwi bohaterzy życia,