Strona:PL Zola - Płodność.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

bie, że właśnie do tego teatru Santerre miał dzisiaj zaprowadzić państwo Seguin, których zachęciły wieści z ostatniej próby; treść sztuki była rozpustna i do tego stopnia idyotyczna, że dopuszczona na próbę publiczność, jakkolwiek pozbawiona skrupułów, oburzyła się i nie wiele brakowało, by nie połamano ławek. Podczas gdy rodzice stukają tutaj wrażeń, dzieci Gaston i Łucya, pozostali w pałacu przy alei d’Autin, pod opieką Celestyny, która położyła ich spać, a sama czemprędzej zeszła do kuchni, gdzie czekała na nią pani Menoux, sklepikarka z sąsiedztwa. Gaston spał, bo opił się czystem winem, a Łucya trzęsła się ze strachu i z bólu, bo znów miała boleści żołądka; nie śmiała wszakże zawołać Celestyny, wiedząc, że w takim razie będzie przez nią zfukana. Około drugiej godziny w nocy małżonkowie wrócą do swego pałacu, po kolacyi zaofiarowanej przyjacielowi; oboje będą podnieceni treścią rozwięzłej, rozpalającej farsy w teatrze, rozmowy przy jedzeniu ostryg w nocnej restauracji, gdzie się zetknęli z nierządnicami; odnajdą się w małżeńskiem ognisku, trawieni wszystkiemi żądzami modnego zepsucia, odurzeni prądami literatury, z kału ciągnącej zyski, obałamucen sztucznością głupich frazesów; ta para małżonków, oszukując naturę, doszukiwać się będzie nawet w krańcowej rozpuście wytworności złączonej z pesymizmem, od którego odstąpić uważaliby za uchybienie samym sobie. Podług nich, płodność