Strona:PL Zola - Płodność.djvu/144

Ta strona została skorygowana.

pośle do Paryża, bo tam łatwiej się wzbogacić, aniżeli na wsi.
— Wiesz — szepnął Mateusz — zdaje mi się, że ktoś jest nad rzeką pomiędzy wierzbami...
— Wiem kto... — odrzekła Maryanna z wesołym uśmiechem. To zapewne młode małżeństwo, które od dwóch tygodni zamieszkuje w domku nad wodą.. Pani Augelin jest koleżanką Konstancy i... były razem na pensyi...
Państwo Augelin wzbudzali sympatyę w Maryannie; ona miała takie same czarne włosy, ale była trochę wyższą a piękne jej oczy wciąż się śmiały szczęściem i wesołością; on był w wieku Mateusza, szalenie kochał swoją żonę a wyglądem i układem wywoływał wspomnienie o muszkieterach. Pobrali się z miłości, posiadali razem około dwunastu tysięcy franków dochodu od kapitałów a on, jako malarz wachlarzy, mógł drugie tyle zarabiać, lecz wolał czas spędzać w towarzystwie i na pieszczotach z żoną. Tej wiosny sprowadzili się do Janville, przynęceni pustynną okolicą a zatem swobodą kochania się podczas całodziennych wycieczek. Wszędzie ich można było spotkać lub widzieć, szli zawsze przytuleni do siebie, umyślnie wybierając najwęższe ścieżki w lesie, wyszukując ustronne legowiska, kryjówki pomiędzy drzewami i wysoką trawą. Lubili się przechadzać późno wieczorem, pozostając wtedy wśród pól, na łące ponad rzeką, pod