Strona:PL Zola - Płodność.djvu/160

Ta strona została skorygowana.

płodności. Mateusz zastanawiał się dzisiaj po raz pierwszy, że jeżeli zwierzęta i rośliny walczą o życie przeciwko śmierci, rozwijając w tem zaciętą, nieznużoną energię, to człowiek jest jedyny z jestestw, chcący śmierci dla śmierci. Wspomniał o parze kochanków, dostrzeżonych dziś wieczorem nad rzeką; zapewne rozkoszują się jeszcze pod ciepłem niebem majowej nocy, dyszą w bezpłodnych pieszczotach na łonie brzemiennej ziemi, są miłosną parą, o zbrodniczej woli nieprzysparzania życia i w wyrafinowanych pocałunkach giną złączeni upojeniami, opiewanemi przez poetów.
Mateusz przestał się zastanawiać, przestał porównywać i wyciągać wnioski; cały był teraz opanowany miłosną żądzą, tą wiekuistą i nienasyconą żądzą, która stworzyła światy i tworzy je bezustannie z niespożytą siłą poczęcia i porodu. Żądza jest duchem wszechświata, żądza jest siłą poruszającą materyę, żądza przekształca atomy w inteligencyę, w potęgę i władzę. Przestał zastanawiać się i nad żądzą. Był nią chwycony, porwany, uniesiony, jak nieprzepartem prawem, szerzącem i uwieczniającem życie. Lekki oddech Maryanny, pieszczący mu szyję, rozniecił w nim miłosny płomień, ogarniający go teraz całego. A jednak leżała przy nim bezwładnie, lodowato, z przymkniętemi powiekami, chociaż sen był jeszcze od niej daleko. Pomimo tych pozorów obojętności, ciało jej promieniało tryumfującą żądzą