Germain, poprzecinane wspaniałemi alejami. Tak więc zakład Aleksandra Beauchêne, położony na wybrzeżu, znajdował się, jak słusznie mówił sam jego właściciel, na samym przełomie, tyłem odwrócony do dzielnicy nędzy a fasadą spoglądającą ku bogactwom i wszelkim uciechom tego świata.
Mateusz lubił te aleje, wysadzane pięknemi drzewami, rozchodzące się w różnych kierunkach a stanowiące jakby przedłużenia pola Marsowego i esplanady Inwalidów. Jest to najspokojniejsze miejsce przechadzki w Paryżu. Szerokiemi alejami płynie orzeźwiające powietrze a słońce je rozwesela. Przedewszystkiem wszakże lubił Mateusz wybrzeża rzeki, Quai d’Orsay rozpoczynający się w środku miasta przy ulicy du Bac a biegnący daleko, po za pałac Bourbon, po za Esplanadę i pole Marsowe, aż do bulwaru Grenelle, w czarnej krainie fabrycznej pracy. Mateusz nie mógł się nasycić podziwem nad majestatycznością tej nadrzecznej ulicy, ocienionej wiekowemi drzewami a wspaniałej i szerokiej, zwłaszcza w pobliżu wieży Eiffel, gdzie się zlewa z pięknemi miejscowemi ogrodami. Sekwana zatacza się tu z niezrównanym wdziękiem a drzewa są piękniejsze od wszystkich drzew na świecie. Przechadzka tutaj posiada wiele uroku, do którego niemało się przyczynia niespodziewana cisza. Zdawaćby się mogło, że dopiero tu poznaje się cały ogrom, siłę i wdzięk Paryża.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/182
Ta strona została skorygowana.