A gdy Maryanna poprosiła ją, by w jej mieniu ucałowała dzieci, zatrzymała ją mówiąc:
— Prawda! pani ich nie widziała... Zaraz je zawezwę, byś pani mogła je pocałować!
Lecz, gdy nadbiegła na odgłos dzwonka Celestyna zawiadomiła, że pan Gaston i panna Łucya dopiero co wyszli z nauczycielką na spacer, nastąpiła nowa burza, Séguin wpadł w gniew i brutalnie łając żonę, pytał jej, odkąd jest ten zwyczaj, by nauczycielka pozwalała sobie uprowadzać dzieci z domu bez pozwolenia rodziców. Właśnie i on miał ochotę dzieci zobaczyć, pocałować i oto tę chwilę wybrano, by je zabierać pod pretekstem przechadzki! Dzieci są więc własnością służby?.. cały dom jest pozostawiony na łaskę służby! Walentyna się rozpłakała.
Wyszedłszy ze wspaniałego pałacu państwa Séguin, Maryanna odetchnęła swobodniej a rada, że jest już tylko sam na sam z mężem, rzekła, opierając się o jego ramię:
— Wychodzimy z domu waryatów!..
— Tak — odrzekł Mateusz. — Ale ci waryaci są przedewszystkiem bardzo nieszczęśliwi.