Strona:PL Zola - Płodność.djvu/227

Ta strona została skorygowana.

właśnie jest sprzyjająca pogoda. Oboje lubimy takie szczypiące zimno...
— A nie idźcie wybrzeżem! — zawołał Beauchêne. — Dojść wam trzeba przynajmniej do gmachu Inwalidów. Dłuższe będzie on robił spacery, jak będzie żołnierzem!
Gdy matka z synem zniknęli na zakręcie ulicy, Beauchêne poszedł z Mateuszem do zakładu, mówiąc z zadowolniem:
— Maurycy jest silny jak dąb... ale matki zawsze się niepokoją o zdrowie dzieci... ja zaś, jak widzisz, jestem o niego najzupełniej spokojny.
A po chwili dodał:
— Jak się ma tylko jedno dziecko, to się go pilnuje!
Tego samego poranku, w godzinę później, wynikła hałaśliwa kłótnia w pracowni kobiet. Noryna była w szóstym miesiącu ciąży, lecz dotąd zdołała to ukryć przed oczyma wszystkich, ściskając się gorsetem w obawie przed ojcem, który byłby ją obił a także i w obawie, że zostałaby zmuszona do opuszczenia fabryki. Ale Eufrazya, młodsza jej siostra, która z nią sypiała w jednem łóżku wiedziała o wszystkiemi, dokuczała jej aluzyami, mogącemi zdradzić ukrywaną tajemnicę. Noryna drżała z obawy przed tą siostrą zazdroszczącą jej urody, płakała, zrozpaczona swym stanem, zwłaszcza, że ojcem jej dziecka był człowiek, który już ją porzucił i przed którym nie śmiała wypowiedzieć prawdy. I oto właśnie dziś