Strona:PL Zola - Płodność.djvu/228

Ta strona została skorygowana.

rano ta niegodziwa siostra spowodowała skandal, którego dotąd Noryna zdołała uniknąć chociaż codziennie nim była zagrożona. Kłótnia pomiędzy siostrami wybuchła z drobnej przyczyny, wprost dlatego, że Eufrazya szukała zaczepki.
W obszernej, podłużnej pracowni, pięćdziesiąt kobiet polerowało jak zwykle, stały pochylone każda przy swoim warsztacie, gdy rozległy się swarliwie głosy zwracające ich uwagę. Eufrazya posądzała Norynę, że jej zabrała papier od szlifowania.
— Powiadam ci, że był tutaj! widziałam jak wyciągnęłaś po niego rękę! A ponieważ go niema, więc ty go zabrałaś!
Noryna nie odpowiadając, wzruszyła ramionami. Wiedziała, że nie wzięła owego papieru i że Eufrazya chce się z nią kłócić. Milczenie Noryny podburzyło jeszcze swarliwą dziewczynę, która głośniej teraz zawołała:
— Wczoraj wzięłaś mi flaszkę z oliwą!.. Wszystko mi łapiesz z przed nosa, jak prawdziwa złodziejka! Tak złodziejka z ciebie, czy słyszysz! jesteś złodziejka!
Sąsiadki zaczęły się uśmiechać, przyzwyczajone do ciągłych sprzeczek pomiędzy dwiema siostrami, co było rodzajem rozrywki dla wszystkich tych kobiet. Noryna, nie mogąc dłużej znieść wymyślania Eufrazyi, tracąc cierpliwość, krzyknęła:
— Nie zanudzaj mnie, ty żmijo! Chuda jesteś i brzydka, więc się złościsz, jakby ci miało przez