wiadomą. Wyprostowany, majestatyczny, patrzał z góry, podczas gdy Eufrazya w dalszym ciągu znęcała się nad siostrą, krzycząc:
— Śmiej zaprzeczyć, ty, brudasie! śmiej powiedzieć, że nie nosisz dziecka w brzuchu! Wiem o tem oddawna, chociaż się i przedemną kryjesz! Patrzcie, że nie kłamię! Patrzcie!
Gwałtownym ruchem wsunęła rękę w jedną z dziur w bluzie Noriny i rozdarszy ją aż do dołu, zawinęła po bokach, ukazując figurę siostry, jej nieszczęsny, torturowany brzuch, który pomimo ściśnięcia, rósł z dniem każdym a dotychczasowo uszedł ludzkiej uwagi, będąc zasłonięty długą, fałdzistą, czarną bluzą roboczą. Brzuch, który Norina byłaby pragnęła rozgnieść siłą pięści, był teraz odsłonięty. Opinała go nędzna jakaś spódnica, po nad którą otwierał się niedopięty stanik o haftkach powyrywanych. Norina, drżąc całem ciałem, zakryła twarz rękoma i rzewnie płakała.
— Prawdziwy skandali skandal nie do przebaczenia! — wołał Beauchêne głosem oburzonym. — Eufrazyo, milcz, bo nie zniosę ani jednego słowa więcej!
Zamilkł a twarz miał zakłopotaną. Był w obawie, czy aby Eufrazya nie zna całej historyi, bo gotowa w złości wszystko głośno opowiedzieć. Lecz Norina zbyt się obawiała niegodziwego charakteru młodszej siostry, by jej zwierzać swoje tajemnice. Beauchêne odgadł to w spojrzeniu
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/232
Ta strona została skorygowana.