Strona:PL Zola - Płodność.djvu/256

Ta strona została skorygowana.

Norina nie okłamała go, ze współczuciem wspomniał o łzach tych kobiet, płaczących wśród zimowej zamieci i że okrucieństwem byłoby nie udzielić pomocy nieszczęśliwej dziewczynie, pozbawionej jak nateraz możności pracy. Przypuściwszy nawet, że dziecko nie jest jego, pozostaje fakt, że była jego kochanką, więc nie powinien jej odmawiać ratunku, gdy się znalazła w tak okropnem położeniu.
— Mój Aleksandrze, dlaczego chcesz udawać gorszego niż jesteś?.. Jestem pewny, że się zastanowisz i uwzględnisz przyczyny, które ci nakazują zrobić coś powinien. Porządny człowiek nie wymawia się od tak prostego obowiązku...
— Ale jeżeli cośkolwiek uczynię i przyjdę jej z pomocą, to każdy powie, że jestem ojcem jej dziecka! zawołał Beaucbêne zniecierpliwiony, ale już zachwiany. A wtedy łatwo jej będzie wpakować mi wszystko na kark! A od tego muszę się bronić!
Znów nastąpiło milczenie, przerywane ostrem świstaniem wypuszczanej pary w głębi podwórza. Zawahawszy się, Beauchêne spytał:
— Czy ona grozi zrobieniem skandalu? Byłem w obawie, że pójdzie wszystko opowiedzieć mojej żonie... Byłaby to bardzo nieprzyjemna historyą.
Mateusz uśmiechnął się, czując teraz, że sprawa wygrana.