Strona:PL Zola - Płodność.djvu/258

Ta strona została skorygowana.

łatwością pozbył się kłopotu, który go silnie zaniepokoił, chociaż się do tego nie chciał przyznawać. Wróciła mu pewność siebie i wiara w przekonanie, że jest człowiekiem wygrywającym najniebezpieczniejsze bitwy, jakie życie może wydawać. Zaczął nawet żartować: nie ma urazy do Noriny, bo nigdy jeszcze nie spotkał u żadnej kobiety tak delikatnej skóry, ciało miała atłasowe i świeże jak róża, lecz sama sobie winna, że może te wdzięki utracić, bo pocóż się postarała o dziecko?.. Dla przekonania Mateusza, jak mało jest przejęty sprawą tej biednej dziewczyny, zaczął z nim mówić o projekcie nowej maszyny, o której chciał zasiągnąć jego rady, gdy tu przyszedł. Starał się wyrażać z wielką ścisłością i jasnością, wdawał się w szczegóły techniczne odnoszące się od ogólnego zakresu interesów zakładu, był olśniewający rzutkością pomysłów ujawniających w nim chciwość pryncypała, dbałego o jaknajwiększe dla siebie korzyści.
Już odszedł, lecz z korytarza zawrócił i otworzywszy drzwi biura, powtórzył nalegająco:
— Mój drogi a pamiętaj położyć nacisk na postawiony przezemnie warunek... O dziecku nie chcę nic wiedzieć... nic... nawet czy się urodziło... Niechaj z niem zrobią co się im podoba, ale mnie niechaj nigdy o niem nie wspominają...
Tegoż samego wieczora był wielki popłoch