mieszka akuszerka pierwszej klasy, mająca zakład położniczy i mieszkania wraz ze stołem dla pań, pragnących dłuższego pobytu. Na parterze był sklep zajęty przez herborystę a wystawione wiązki suchych ziół pachniały zdaleka. Wchodowe drzwi domu były zawsze zamknięte, jak w prywatnym pałacyku a po za sienią utrzymaną w porządku, było widać dość obszerne i bardzo widne podwórze, otoczone szarym murem, oddzielającym je od dziedzińców sąsiednich koszar. Wszystko tchnęło tutaj pewną wesołością, do czego się przyczyniały odgłosy bębnów i trąbek wojennych, o dźwiękach stłumionych grubością murów. Na pierwszem piętrze, wzdłuż szerokiego korytarza, były drzwi do salonu, do gabinetu pani Bourdieu, do jej sypialni, do obszernego pokoju stołowego, po za którym znajdowała się kuchnia. Drugie piętro było pozostawione dla chorych. Pokojów było dwanaście, po dwa i trzy łóżka, zaś te chore, które sobie życzyły zajmować pokój oddzielny, płaciły znacznie drożej. Pani Bourdieu, okazała, przystojna brunetka lat trzydziestu dwóch, panowała jak królowa nad domem zaludnionym przez młode pacyentki a biała, uśmiechnięta, wesoła jej twarz, wzbudzała ogólne zaufanie. Uprzejma powierzchowność pani Bourdieu, niemało się przyczyniła do ustalenia dobrej opinii o prowadzonej przez nią klinice położniczej, chociaż mówiono, że nie należy dowierzać pozorom, bo bliżej się zapoznawszy z urządzeniem domu, możnaby się
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/264
Ta strona została skorygowana.