Strona:PL Zola - Płodność.djvu/271

Ta strona została skorygowana.

zrozumieć, wreszcie odpowiedziała z silnym angielskim akcentem:
— Tak, idę zapłacić.
— Ale wrócisz tutaj?.. jeszcze pożegnasz się zemną?..
— Yes, yes.
Gdy odeszła, Norina objaśniła, że Amy trochę rozumie po francuzku, lecz nauczyła się wymawiać tylko kilka najniezbędniejszych wyrazów. Norina byłaby opowiadała bez końca, lecz Mateusz jej przerwał:
— Widzę, że ci tutaj jest dobrze i że jesteś zadowolona?..
— A pewno, że mi dobrze! i że jestem kontenta! Jeszcze nigdy w życiu tak nieużywałam! Mam dobre jedzenie, wszelkie wygody i rozkoszuję się, nic nie robiąc od rana do wieczora... To mnie tylko martwi, że to się urwie... chciałabym, aby potrwało jak można najdłużej...
Zaczęła się śmiać, była wesoła, zapomnając o przyszłości i o dziecku, które się miało niedługo urodzić. Próżno Mateusz chciał w niej rozbudzić poczucie macierzyństwa, pytając, jakie ma zamiary. Nie zrozumiała go nawet i przypuszczając, że robi on aluzye co do ojca jej dziecka, wzruszyła ramionami mówiąc, iż nigdy nie była tak głupią, by wierzyć, iż on się zajmie jej losem. Wspomniała, że matka odwiedziła ją wczoraj. Lecz te odwiedziny były jej dość obo-