żądliwości, wracała peryodycznie do Francyi dla odbywania sekretnego połogu. Jakim był ojciec, czy ojcowie jej dzieci?.. Czy równie obojętne mieli serca i twarze?.. Mateusz pragnął się dopatrzeć wzruszenia w tej kobiecie odjeżdżającej i pozostawiającej swoje dziecko na łasce publicznego miłosierdzia. Lecz nawet nie rzuciła wzrokiem na pokój, w którym cierpiała męki porodu a wziąwszy walizkę, miała już odejść, gdy ją zatrzymały jej dwie towarzyszki, pragnące ją pożegnać pocałunkiem.
— Życzę ci dobrego zdrowia i szczęśliwej podróży, rzekła Norina.
Angielka nadstawiła jej policzek a następnie pocałowała ją w głowę, spojrzawszy z cnotliwem zaniepokojeniem na tę ładną, świeżą, młodą kokobietę, wylegującą się w łóżku w obecności mężczyzny.
— Yes,... dziękuję... nawzajem...
— A niezapomnij o nasi do widzenia! — zawołała Wiktorya ze szczerem wzruszeniem, pocałowawszy ją głośno w oba policzki.
Amy, uśmiechnąwszy się nieco wzgardliwie, wyszła, nie odezwawszy się ani jednem słowem. Lecz Wiktorya, dogoniwszy ją przy drzwiach, zawołała:
— Jaka ja głupia!.. Zapomniałam ci powiedzieć, po co tu przyszłam! Panna Rozyna mnie przysłała... koniecznie chce się z tobą pożegnać... Chodźmy do niej...
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/276
Ta strona została skorygowana.