Strona:PL Zola - Płodność.djvu/278

Ta strona została skorygowana.

taka łagodna, że zgodziła się zadośćuczynić wymaganiom ojca, wprost dlatego, że nie chciała go martwić... No, ale stało się co było do przewidzenia, zaszła w ciążę, więc się skryła tutaj i w oddzielnym pokoju wyczekuje końca... Nikt a nikt jej nie odwiedza a domyśla się pan, że polecono pani Bourdieu, by dziecko zostało odesłane do domu podrzutków.,. Dziwić się nie można, że chcą się pozbyć takiego dziecka, do którego żadne z rodziców przyznać się nie może...
Z korytarza doleciały głosy rozmowy. Norina zamilkła, przykładając palec na usta. Poznała głos panny Rozyny, odprowadzającej angielkę. Szepnęła:
— Może pan chce ją zobaczyć?..
Pierwej nim Mateusz zdążył odpowiedzieć, zawołała Rozynę. Mateusz, który z osłupieniem słuchał opowiadania Noriny, zdziwił się, gdy ujrzał wchodzącą do pokoju śliczną dzieweczkę o regularnych, delikatnych rysach twarzy, o czarnych włosach i niebieskich, niewinnych oczach. Było coś nieskończenie słodkiego i dziewiczego w tych pięknych oczach, patrzących jakby z dziecinnem zadziwieniem. Zdawało się, że nie wie, w jakim jest stanie, chociaż ciąża jej dochodziła siódmego miesiąca, prawie równocześnie z Noriną spodziewała się słabości. Mateusz był przejęty najgłębszem politowaniem. W jakże okropnych warunkach wynikło to macierzyństwo, w skandalu,