Strona:PL Zola - Płodność.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

sca w zakładzie. Naglony, by coś odpowiedział, rzekł:
— Ma pani słuszność, że to byłoby nierozsądnie.. Ale, jeżeli piąte dziecko się urodzi, wszak nie będzie można je odesłać z powrotem.
— Ale można się od niego zabezpieczyć! — zawołał Beauchêne.
— Zabezpieczyć!... zabezpieczyć! — powtarzał doktór Boutan, który dobrodusznie przysłuchiwał się rozmowie. Wszystkie sposoby, jakie znam, są zbrodnicze i szkodliwe.
Beauchêne zaczynał się zapalać, bo zdawało mu się, że kwestyę tę, łączącą się z obniżającym się przyrostem ludności we Francyi, znał bardzo grutownie i rozstrzygał decydująco z miną mówcy. Wiedząc, że Boutan jest zwolennikiem licznych familii, odmówił mu głosu, żartując, że jako akuszer, nie może mieć w tym kierunku bezinteresownej opinii. Przyzwał na pomoc pobieżnie znane wieści o Malthusie, geometryczny przyrost ludności, a artmetyczny przyrost pożywienia, ziemię przeludnioną, a za dwa wieki i ogólny pomór głodowy. Ludzie ubodzy sami sobie są winni, jeżeli przymierają z nędzy, powinni umieć się ogranizzyć i płodzić tylko tyle dzieci, ile mogą wyżywić. Bogacze, którym bezzasadnie przypisują krzywdzenie społeczeństwa, nietylko że nie są przyczyną panującej nędzy, lecz przeciwnie, dają oni z siebie samych przykład, ograniczając się w liczbie potomstwa,