godzinami i zwierzając im swoje osobiste tajemnice.
We trzy teraz zebrane, zapomniawszy o obecności Mateusza, zaczęły sobie wzajemnie opowiadać domowe plotki.
— Czy wiecie — rzekła Wiktorya — że pani Karolina, ta osoba taka dystyngowana, która zajmuje oddzielny pokój tutaj za ścianą, odbyła połóg tej nocy...
— Chyba byłabym głucha, gdybym o tem nie wiedziała, zauważyła Norina.
Panna Rozyna z naiwnem zdziwiem rzekła:
— A ja nic nie słyszałam...
— Bo nasz pokój przedziela cię od pokoju pani Karolina — tłómaczyła Wiktorya. — Ale to najmniejsza, że już połóg odbyła, lecz czy wiecie, że pani Karolina zaraz teraz ztąd odjeżdża?.. Już poszli dla niej po dorożkę.
Posłyszawszy to, obie się oburzyły. Jak można być tak nieostrożną! gotowa życiem to przypłacić! O ile się zdaje, połóg pani Karoliny był uciążliwy, zatem teraz wstając z łóżka i jadąc dorożką, może dostać krwotoku... Pocóż jej tak pilno wracać do domu?.. Dopuszcza się prawdziwego szaleństwa!
— Cóż chcecie! odezwała się znów Wiktorya, niezawsze można zrobić tak, jakby się chciało... trzeba mniejsze poświęcić dla ważniejszego... Ręczę wam, że pani Karolina wolałaby pozostać spokojnie w swojem łóżku... Ale przypomnijcie
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/280
Ta strona została skorygowana.