Strona:PL Zola - Płodność.djvu/285

Ta strona została skorygowana.

kazirodztwa przez niewinność i brak poczucia życiowej prawdy, z łagodnym uśmiechem dziecka piastująca w swem łonie potwór skazany na zagładę, by ona, jego matka, mogła być następnie żoną człowieka swojej sfery. Był tutaj zaledwie od godziny a ileż dowiedział się okropności, przed jakimi stanął otchłaniami cierpień, zbrodni i różnorodnych katuszy! A jednak dom położniczy pani Bourdieu był jednym z najuczciwszych! I okazuje się, iż tego rodzaju schronienia są nieodzowną koniecznością, portem zbawienia dla nieszęśliwych kobiet, zmuszonych tutaj się zamykać i rodzić w tajemnicy, by ujść prześladowań, grożących im w imię porządku społecznego. Tak, udzielana im tutaj pomoc i opieka chroniła je, powstrzymywała od sroższych niebezpieczeństw i męczarni. Tolerancya, panująca w domu położniczym takiej pani Bourdieu, przeciwdziałała poronieniom i dzieciobójstwom. Tak więc ten kał, tę kloakę, w której poniewierało się boskie macierzyństwo, będące najszczytniejszym aktem życia, ten pokątny dom położniczy należało szanować, chociaż wychodziły z niego tylko matki zbrukane, odepchnięte, wzgardzone a dzieci przeklinane jeszcze przed urodzeniem, nienawidzone, wyzute z prawa do pieszczot i ciepła domowego ogniska! Ach, ileż siły, zdrowia i piękna przepadało w tak okropnych warunkach!
Rozyna i Wiktorya odeszły a Norina, pozostawszy sam na sam z Mateuszem, błagała go, by