Strona:PL Zola - Płodność.djvu/303

Ta strona została skorygowana.

trzał, dopóki mu nie znikną z oczu za progiem pałacyku po drugiej stronie ogrodu.
Morange pozostał w sieni, nawet nie pomyślawszy o pożegnaniu się z Reginą. Nie mogąc ustać na miejscu, dreptał, obijając się o ściany, pożerany trwogą i niecierpliwością.
— Czy jesteś już gotów?... czy zaraz jedziemy?... — powtarzał, wodząc błędnym wzrokiem. Spieszmy się... ach śpieszmy się...
Siadłszy do dorożki, padł bezwładnie na tylne poduszki i przymknąwszy oczy, zasłonił twarz ręką. Mateusz przed wsiadaniem zapytał go, czy mogą się pierwej zatrzymać przy alei d’Autin a gdy Morange odpowiedział, że właśnie tamtędy trzeba jechać, dorożkarz otrzymał rozkaz zatrzymania się przed pałacem państwa Seguin. Dojechali tam w milczeniu. Mateusz zapewniwszy Morange’a, iż zaraz wróci, wysiadł z powozu. Od jednej z pokojówek dowiedział się, że pani wreszcie powiła córkę, lecz, że znajduje się w niebezpieczeństwie życia. Mateusz uspokoił się wszakże, gdy doktór Boutan go zapewnił, iż najdalej za godzinę będzie u pani Froment.
Gdy napowrót wsiadał do dorożki, powożący się nachylił, by spytać o adres.
— Dorożkarz pyta się ciebie o adres — rzekł Mateusz.
— O adres?... o jaki adres?... Ach prawda... wiem... Ulica du Rocher... ku końcowi... nie