Strona:PL Zola - Płodność.djvu/314

Ta strona została skorygowana.

wprost do Mateusza, nie znam nawet pańskiego nazwiska, lecz odrazu pana oceniłam, jako człowieka rozumnego i znającego życie. Więc skutkiem tego chcę pana uprzedzić, iż rozpacz jego przyjaciela mocno mnie niepokoi, ale niepokoi mnie tylko ze względu na niego. Nie może pan sobie wyobrazić, jak trudno nam było dziś w nocy uspokoić jego napady zupełnie nieprzytomnego szaleństwa. Otóż jestem w obawie, jeżeli znów ulegnie takim atakom, by się nie dopuścił czynów, mogących mieć bardzo niebezpieczne następstwa. Cios, który go spotkał, jest okropny, i widzi mnie pan osobiście tem strapioną, nie zasnęłam ani na chwilę po zaszłem nieszczęściu. Lecz nie wątpię, iż pan dobrze to rozumie, że ponieważ złe cofniętem już być nie może, zatem głośne o tem krzyczenie byłoby rzeczą zbyteczną, mogącą mieć dla niego jaknajgorsze następstwa i odpowiedzialności... Proszę, niechaj pan nie powątpiewa, że to mówię nie w moim lecz w jego własnym interesie, bo ja... ach mój Boże! ja mam nabyte doświadczenie i umiem unikać niepotrzebnych nieprzyjemności...
Mateusz zrozumiał taktykę la Rouche. Dała mu do zrozumienia, że i on byłby zamieszany w całą sprawę, jako biorący w niej udział, zatem powinni obadwaj milczeć, jeżeli chcą uniknąć kryminalnego procesu jako wspólnicy zbrodni...
— Należy uszanować boleść mojego przyjacie-