la — odpowiedział chłodno. Nie będę miał potrzeby przemawiać do jego rozsądku, bo niezawodnie sam dobrze wie, komu przypisać przyczyny tego, co zaszło i kto spełnił nadużycie, tak okropne mające skutki.
Zapadło milczenie. Pani Rouche patrzała na niego spokojnie i coś jakby drwiący uśmiech okolił jej usta.
— Widzę, że mnie pan uważasz za przestępczynię, za zbrodniarkę... Ach, gdyby pan był obecny, gdy on tutaj przyszedł ze swoją żoną! Płakali oboje jak dzieci i rzucili się przedemną na kolana, bo zrazu odmówiłam, czego żądali. A jakie były podziękowania, jakie przyrzeczenia dozgonnej wdzięczności, gdy wreszcie zgodziłam się zastosować do ich woli... Prawda, że wszystko zły wzięło obrót i źle się skończyło, lecz przyczyna tego musiała wyniknąć z nieprawidłowego ustroju organu... Jestem prawdziwie zrozpaczona, że się tak stało, bo przecież wiem, że jestem w takich razach odpowiedzialna, więc możesz pan wierzyć w szczerość mego żalu i obaw... Ach, czemuż mnie nachodzą ci mężowie i te żony, nęcąc prośbami, obietnicami gór złotych... doprawdy wolałabym, by mnie pozostawiali w spokoju a jeżeli się ryzykują, to niechajże umieją obliczyć i pogodzić się z możliwością złych następstw!
Wpadła w zapał i cała jej drobna postać ożywiła się głębokością przekonania.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/315
Ta strona została skorygowana.