Strona:PL Zola - Płodność.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

wieniu ograniczenia się na jednem tylko dziecku. On miał naturę brutalną, zmysłową i niezręcznie się stosował do wymagań, otwierających mu małżeńską alkowę, szukał więc realniejszych zadowolnień po za domem; ona musiała o tem wiedzieć, lecz z pobłażliwością zamykała oczy.
Teraz i on się pochylił, by pocałować leżące dziecko.
— Czy słyszałeś malcze? Mama powiedziała prawdę, nie pójdziemy szukać w kapuście ani brata, ani siostry dla ciebie!
A obróciwszy się w stronę doktora, dodał:
— Kobiety mają różne swoje sposoby, żeby ustrzedz się od tego, czego nie chcą...
— Niestety! wiem coś o tem — odrzekł doktór łagodnie. Niedawno leczyłem jedną, lecz niemogłem jej uratować, umarła.
Od tej chwili Beauchêne stał się jeszcze hałaśliwiej wesoły, podczas, gdy Konstancya, czując się obrażoną, udawała, że nic nie rozumie. Mateusz nie wtrącał się do rozmowy, ale słuchał poważnie, bo kwestya obniżania się przyrostu ludności we Francyi miała wielką wagę w jego oczach. Wogóle kwestya ta wydawała mu się najważniejszą, decydującą o całej ludzkości i świecie. Każdy krok cywilizacyjnego postępu był spowodowany przyrostem ludności. Narody podatniejsze rozwojowem ewolucyom szybko się rozmnażały, rozsypując się po wszystkich zakątkach ziemi. A ewolucya jutrzejsza, ku prawdzie