ziarno przepadało, padając na grunt jałowy, zatruty, lecz oto przypadkowo kiełkujący zasiew wyrywała brutalność, egoizm, nędza! Wszystkie potęgi śmierci kojarzyły się przeciwko mnożeniu się życia! walczyły z bezstronnością natury hojnie tworzącej nieskończoność zarodków, dla nieskończoności żniwa prawdy i sprawiedliwości.
Mateusz, wstał, mówiąc:
— Powtarzam pani, że nie chcę wiedzieć o tem, co się tutaj mogło wydarzyć. Lecz obecność ciała zmarłej, czy nie przedstawia najważniejszego niebezpieczeństwa?...
Pani Rouche skrzywiła usta do jakiegoś przebiegłego uśmiechu:
— Tak, dozór pod tym względem jest dość ścisły... Na szczęście, wszędzie można mieć przyjaciół... Posłałam zawiadomienie o zaszłej śmierci i zaraz nadejdzie doktór, który stwierdzi skon zaszły z przypadkowego poronienia.
I pani Rouche wstała ze swego krzesła przed biurkiem a twarz jej miała teraz zwykły spokojny wyraz, dyskretnie uśmiechnięta, litowała się nad szpetotą różnych spraw ludzkich na tej ziemi. Przyjaznym ruchem ręki i z obrażoną skromnością, chciała zamknąć usta Celestynie, gdy ta rzekła:
— Niechaj pan wierzy wszystkiemu, co ona panu powiedziała. A od siebie dodam, że na świecie niema lepszej od niej kobiety. My, co ją znamy, gotowe jesteśmy w ogień za nią wsko-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/322
Ta strona została skorygowana.