Strona:PL Zola - Płodność.djvu/334

Ta strona została skorygowana.

u ciotki... tutaj im weselej... mają towarzystwo... bo z twoją czwórką, z naszym Maurycym i z Reginą zastali tego siedmioro, ale Regina to już nie dziecko, nieledwie że dorosła panna. W każdym razie, my, co upieramy się mieć tylko jednego syna, dziś możemy sobie wyobrazić, że mamy cały rejment potomstwa...
Ten żart podniecił go do głośnego śmiechu, tem ławiejszego, że jak zwykle ucztował przy drugiem śniadaniu, od którego dopiero co powstał. Wymówione przez niego imię Reginy przypomniało Mateuszowi dramat zaszły z jej matką, leżącą teraz bez życia na plugawej pościeli w brudnym, cuchnącym domu, zmarłej w opuszczeniu, po za obecnością męża, który teraz odchodził od zmysłów przy jej trupie.
— A czy Regina bawi się z dziećmi? — spytał...
— Naturalnie, że się bawi, udaje, że jest ich matką. Ale niechce mieć więcej jak jedno dziecko, więc reszta stanowi służbę... To będzie śliczna kobieta za jakie trzy albo cztery lata.
Zaczął sapać, spoważniał chwilowo i odetchnąwszy, dodał:
— Utrapienie prawdziwe, że nasz Maurycy znów dziś rano zapadł na nogi. On zbyt szybko rośnie, to to nic innego... przecież chłopiec jest zdrów i tęgi... Matka ułożyła go na kanapie, więc biedaczysko tylko patrzy na bawiącą się dzieciarnię a domyślasz się, że miałby ocho-