Zoe, która uprzątnąwszy pokój i wyniósłszy wanienkę, powróciła z bukietem bzu w glinianym wazonie, rzekła, że państwo Angelin, powracając z porannej przechadzki, zatrzymali się przed domem i pytają o zdrowie pani.
— Poproś, by tutaj przyszli! — zawołała uradowana Maryanna. Jestem już ubrana i mogę przyjmować gości!
Państwo Angelin była to owa para młodych małżonków rozkochanych w sobie, mieszkających w małym domku w Jauville i biegających po samotnych dróżkach bezludnej okolicy. Dziecko pragnęli mieć dopiero za lat kilka, by teraz z całą swobodą módz się oddawać miłości i żyć wyłącznie jedno dla drugiego. Pani Angelin była śliczną brunetką, o zgrabnych kształtach ciała, o twarzy wesołej, promieniejącej szczęściem miłosnych pieszczot. Mąż jej był pięknym blondynem. o szerokich ramionach, o wyglądzie muszkietera z pokrętnemi wąsami i bródką. Prócz dziesięciu tysięcy franków stałego dochodu, pozwalającego im żyć według upodobania, pan Angelin zarabiał drugie tyle, malując wachlarze ukwiecone różami i postaciami kobiet we wdzięcznych pozach. Dotychczasowe wspólne ich życie było idyllą pełną pocałunków i miłosnych szeptów. W przeszłym roku jesienią, zawiązali ściślejszą znajomość z państwem Froment i spotykali się z sobą nieledwie codziennie.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/358
Ta strona została skorygowana.