krutowały! A chłopi teraz dopiero zaczynają jasno widzieć położenie i tracą wiarę, by stara, zużyta, wyczerpana ziemia mogła dawać plony. Nawet słońce tak nie świeci jak dawniej i ono się popsuło, słowem, wszystko się sprzysięgło, by praca rolna była cośkolwiek bądź wartą.
— Nie, panie, do tego już nikt nie powróci, to skończone! Ziemia, praca na wsi, to głupstwo i to przestało dla mnie istnieć. A ci chłopi, którzy się jeszcze zawzinają i znoją, to dla nich nietylko że chleba ale i wody wkrótce nie będzie... Dlatego też wolałbym utopić się w rzece, aniżeli mieć jeszcze jedno dziecko... po co wyprowadzać na świat jeszcze jednego głodomora więcej?... Antoni jest jedynakiem, więc starczy to, co mu po nas zostanie... Dlatego też strzedz się będziemy drugiego dziecka! Z Antoniego nie zrobimy chłopa, przysięgam panu, że go od takiego nieszczęścia zdołamy uchronić... Jeżeli będzie się chciał uczyć i karyerę robić w Paryżu, to ja go od tego nie będę powstrzymywać, bo podług mnie tylko w Paryżu można się czegoś dorobić...
Pozwolę mu wszystko tutaj sprzedać i puścić się na zbiór żniwa na paryzkim bruku... Tam talary łatwiej rosną aniżeli kłosy na pola... moje życie zmarnowane, bo tam nie poszedłem, gdy pora była po temu a teraz, kiedy widzę, którędy trzeba było iść, to chociaż syna na dobrą drogę skieruję...
Mateusz się roześmiał. Bo czyż nie było to
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/372
Ta strona została skorygowana.