dziwnem zjawiskiem, że on, burżuaz z dziada pradziada, człowiek z wyższem wykształceniem, pragnął osiąść na roli, zżyć się z ziemią, matką wszelkiej pracy i dobra a oto ten prosty chłop wymyślał ziemi, przeklinał swój młyn i pola, upierając się wychować syna w nienawiści do wiejskiej pracy. Te dwa przeciwne sobie dążenia, zastanowiły Mateusza i bolał nad tem bezustannem wyludnianiem się wsi na korzyść miasta, w progresywnej tej wędrówce wiejskiego ludu dopatrując się niepowetowanej szkody dla ogólnego dobra swojego kraju.
— Pan się mylisz w swoich dowodzeniach, rzekł wesoło, chcąc załagodzić ostry ton rozmowy. Nie trzeba opuszczać ziemi, bo ona pomścić się gotowa... Na pana miejsca podwoiłbym staranność w uprawie roli i mam przekonanie, że miałbym wdzięczność za pracę. Bo ziemia jest tem, czem była, płodność jej jest niewyczerpana i będzie zawsze dawała plony tym, którzy z miłością oddadzą się jej uprawie.
Lepailleur nie dał się przekonać i podnosząc w górę zaciśnięte pięści, krzyknął:
— Ziemia jest nic nie warta i znoić się nad nią nie myślę!
— A wiesz pan — rzekł Mateusz — ja wydziwić się nie mogę, że dotąd się nie znalazł inteligentny, odważny człowiek, któryby się pokusił o zużytkowanie olbrzymich, opuszczonych włości Chantebled, zakupionych przez ojca pana
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/373
Ta strona została skorygowana.