— Ach, nareszcie pana widzę! — zawołała Norina z radością. — Już chciałam do pana pisać, pragnąc się z panem widzieć przed odejściem ztąd... moja siostra byłaby mój list zaniosła do pana...
Mateusz zastał przy niej Cecylię i najmłodszą z sióstr, Irmę. Matka Moineaud, nie mogąc opuścić swego gospodarstwa, wyprawiła córki, by odwiedziły Norinę i przysłała jej przez nie trzy piękne pomarańcze, leżące teraz na nocnym stoliku obok łóżka. Cecylia i Irma przyszły na piechotę, zadowolone z długiego spaceru przez środkowe ulice miasta, co dozwoliło im napatrzeć się na bogate sklepowe wystawy. A teraz cieszyły się swoją wizytą, znajdując, że siostra ich mieszka w bardzo okazałym domu, bawiło ich także dziecko, ta żywa lalka uśpiona za muślinowemi firankami. Patrzały na kołyskę z najwyższą ciekawością.
— Więc wszystko dobrze się odbyło i już skończone?... — spytał Mateusz.
— Tak, wszystko się już odbyło, od pięciu dni zaczęłam wstawać a niedługo już ztąd odejdę... Odejdę bez wielkiej ochoty, bo mi tutaj było bardzo dobrze, już kończy się moje używanie. Wiktoryo, wszak na ulicy nie łatwo odnajdziemy taki miękki materac i takie smaczne jedzenie jak tutaj?...
Mateusz teraz dopiero spostrzegł Wiktoryę, ową młodą służącę, którą słyszał rozmawiającą
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/387
Ta strona została skorygowana.